Pomorskie rzeki Słupia i Łupawa (Stolpe & Lupow) są zwyczajowo nazywane siostrami i w publikacjach turystyczno-krajoznawczych zazwyczaj wspólnie opisywane. Obie wypływają z serca Kaszub: z sierakowicko-parchowskich lasów i torfowisk. Potem obie meandrują po pomorskich wysoczyznach i nizinach, pomiędzy pagórkami lodowcowych moren i wpadają wprost do Bałtyku. Są wszak rzekami głównymi. Od wieków obie rzeki pomagały – i nadal pomagają – ludziom, napędzając koła wodne, a potem turbiny młynów, tartaków, papierni i elektrowni wodnych. Ostatnie prawdziwe robocze koło wodne kręciło się w Słupsku jeszcze przez wiele lat po II wojnie światowej. Kręciło bezużytecznie, gdyż w roku 1925 młyn zamkowy otrzymał turbinę Francisa, na której pracował aż do lat 60. XX w. Potem w zabytkowym młynie powstała ekspozycja muzealna, a w latach 80. na starej turbinie muzeum uruchomiło minielektrownię. Nikomu niepotrzebne koło wodne nie było remontowane, niszczało, traciło symetrię i wycierały się mu łożyska. Uderzenia „bijącego" wału zaczęły zagrażać przybudówce do młyna, tzw. „turbinówce" mieszczącej turbinę. Dlatego koło musiało zniknąć. Pozostały po nim wspomnienia i pusty nurt na kanale. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz